Socjolingwistyka zwraca uwagę, jak kategorie społeczne, np. klasa społeczna, wykształcenie, kolor skóry wpływają na praktyki językowe ludzi. Jedną z tych kategorii jest płeć. W moich własnych badaniach nad wielojęzyczną edukacją niespodziewanie odgrywa ona ważną rolę i stoję przed trudnym zadaniem, jak tę kwestię ugryźć. Okazuje się też, że literatura o gender i socjolingwistyce nie jest tak bogata i wiele badań liczy sobie już kilka dekad. Niemniej byłam ciekawa, jak badacze_ki podeszli do tego tematu i postanowiłam się przyjrzeć bliżej tym analizom praktyk językowych kobiet głównie w kontekście wielojęzyczności. Nie wyczerpię wszystkich tematów, przyjrzę się głównie, jaką rolę pełnią kobiety wśród autochtonicznych mniejszości językowych oraz z jakimi problemami się mierzą w kontekście migracji.
Ile kobiety mówią?
Stereotypowo przyjmuje się, że kobiety mówią więcej, ale żadne znane mi badanie tego nie potwierdziło, a raczej naukowcy rozprawiają się z tym mitem. Co więcej według badania Matthiasa R. Mehla i jego kolegów (2007), okazuje się, że nie ma statystycznej różnicy co do liczby słów użytej przez kobiety i mężczyzn. Co prawda ich próbka składała się wyłącznie ze studentów i sami autorzy sugerują, że warto by tę próbkę zróżnicować. Innym częstym przywoływanym badaniem jest to przeprowadzone przez Anne Cutler i Donię Scott, które zwraca uwagę na to, jak ludzie odbierają udział kobiet i mężczyzn w rozmowe. Uczestnicy badania uznali, że w trakcie rozmowy między kobietą a mężczyzną, to kobiety mówiły dużo więcej niż mężczyźni, podczas gdy wkład rozmowę obu osób był taki sam (tj. kobieta i mężczyzna użyli tyle samo słów w podobnym czasie). Taka analiza mogłaby zostać powtórzona także w wielojęzycznym kontekście, np. nauki języka, niestety nie natrafiłam na takie badania, a na pewno istnieją, tylko musiałabym głębiej poszperać.

Jak kobiety mówią
Zanim przejdziemy do wielojęzyczności zajmijmy się na chwilę badaniami zastanawiającymi się nad tym, jak kobiety mówią. Swego czasu natknęłam się na badania o kobietach w czasie procesów o czary w szesnastowiecznej i siedemnastowiecznej Hiszpanii. W samych procesach zwracano uwagę, w jaki sposób kobiety się komunikują. Podkreślano sprawczość oskarżonych kobiet: dla oskarżycieli język kobiet wydawał się męski, nie ze względu na brzmienie, ale ze względu na to, co robiły z tym językiem: czyli miały czelność rozkazywać czy żądać. A zatem procesy o czary były sposobem na kontrolowanie głosów kobiet (Mendieta, 2017).
O kontroli, sprawczości i władzy piszę także Susan Gal w swoim artykule z Between speech and silence 1991 r. Badanie ma ponad 30 lat, ale chcę je wspomnieć, ponieważ Gal jest ikoną antropologii językowej i badania ideologii językowych i bardzo często wracam do jej tekstów. Gal postanowiła przyjrzeć się na przykładach z wielu kultur i kontekstów (od węgierskojęzycznej wioski w Austrii do poezji migrantek w Lesotho), jak różne środki ekspresji wybierają kobiety i jakie znaczenie może mieć milczenie. Zauważa na przykład, że według badań Rogera Keesinga kobiety z grupy Kwaio mówiły mniej niż mężczyźni i odpowiadały bardziej zdawkowo. Kiedy osiem lat później badanie przeprowadzała etnografka, kobiety się otworzyły i zebrano więcej materiału. Milczenie i zdawkowość kobiet były odbierane jako brak sprawczości i władzy, podczas gdy po prostu nie czuły się komfortowo w obecności białych mężczyzn i milczeniem wyrażały swój dyskomfort.
Z kolei w książce Dialectology autorstwa Petera Trudgila i J.K. Chambersa przywoływany jest inny aspekt. Autorzy na podstawie analizy dialektów angielskiego z kilku miast w Wielkiej Brytanii doszli do wniosku, że kobiety z niższych klas społecznym mówią językiem bardziej zgodnym z normami językowymi i rzadziej wskazującym na ich klasę społeczną, z której pochodzą niż mężczyźni z tej samej klasy. Inaczej mówiąc – kobiety z niższych klas społecznych mówią poprawniej niż mężczyźni z niższych klas społecznych. Autorzy te różnice w używaniu języka tłumaczą rolami społecznymi i stereotypowym postrzeganiem płci. Po pierwsze kobiety m.in. aktywniej uczestniczą w wychowaniu dzieci, a więc mają większe wyczucie normy, a po drugie, o ile mężczyznom wolno zachowywać się niezgodnie z normą, tak od kobiet oczekuje się bycia cichą, pokorną i mówienia poprawnym językiem. Książka Trudgila i Chambersa ukazała się w latach 80. i byłam ciekawa, co na ten temat mówią nowsze badania. Z tym tylko, że nie znalazłam wiele. Z przeglądowego artykułu Suzanne Romaine (2003) dowiedziałam się, że podobne badania na temat używania języka bliższego standardowi językowego przeprowadzono w Holandii i Szwecji i wyniki także wskazywały na to, że kobiety częściej używają standardowego języka, który ma wyższy prestiż. Zarówno Trudgill i Chambers, jak i Romaine zwracają uwagę, że kobiety miały mniejszy dostęp do zasobów, edukacji i pracy, a zatem mniejsze możliwości awansu społecznego, więc używanie standardowego języka, uznawanego za bardziej prestiżowy prestiżowy mogło być próbą podniesienia swojego statusu. Zanim wysuniemy jakieś daleko idące wnioski, trzeba jednak pamiętać, że badania przeprowadzano na przestrzeni lat od lat 60 do 90. wśród niższych klas społecznych w kilku zachodnioeuropejskich rejonach.
Autochtoniczne języki mniejszości…
i rola kobiet czy oczekiwania wobec nich wśród tych mniejszości to ciekawa i niezwykle bardzo skomplikowana sprawa. Przy okazji COP26 powstał projekt Living Language Land, który miał na celu zwrócenie uwagi na to, że rdzenne społeczności już odczuwają kryzys klimatyczny. Projekt polegał na tym, że przedstawiono kilkanaście słów z rdzennych języków, które wskazują na więź danej społeczności ze środowiskiem naturalnym. Quechua reprezentuje słowo Kallpa Warmi czyli “siła kobiet”, ponieważ to kobiety w dużej mierze przekazują język i tradycje. To wpisuje się w obraz kobiety, która jest strażniczką domowego języka mniejszości.
Tymczasem wiele badań dowodzi, że kobiety często porzucają język mniejszości na rzecz języka większości ze względu na własne aspiracje. Znowu przywołam Suzanne Gal, która w latach 70. prowadziła badania w węgierskojęzycznym miasteczku w Austrii. Według jej badań, kobiety częściej decydowały się na użycie niemieckiego ponieważ w ten sposób odrzucają wiejski styl życia oraz zasady z nim związane, które je krępowały. Wybór języka większości był dla nich wyzwalający. Do podobnych wniosków doszła Evi Constantinidou, która badała wymarcie jednego z dialektów szkockiego gealickiego. Okazało się, że w związku z tym, że w latach 30. XX wieku rybołówstwo w regionie upadło i powstały nowe miejsca pracy, kobiety zrezygnowały z przekazywania dialektu dzieciom, który niezbyt dobrze kojarzył im się z czasami pracy w przemyśle rybołówczym. Te badania mają już kilka dekad, więc sprawdźmy jak się ma sprawa w nowszych analizach. Artykuł autorstwa Tove Bull, Leeny Huss i Anny-Riitty Lindgren z 2021 o mniejszościach językowych (chodziło m.in. o język kweński, meänkieli i samski) wskazuje, że kobiety odgrywają dość istotną rolę w zmianie praktyk językowych w społeczności. Po pierwsze w momencie, kiedy polityka językowa krajów skandynawskich zakładała asymilację mniejszości językowych i używanie języka większości, to kobiety chętniej zmieniały swoje praktyki językowe i używały obu języków częściej niż mężczyźni. Natomiast, od kiedy polityki językowe są bardziej nastawione na różnorodność językową, to kobiety chętniej biorą udział w procesie rewitalizacji języków. Wynika z tego, że kobiety bardziej adaptują swoje praktyki językowe do sytuacji.

Imigracja, przekazywanie języka i nauka języka większości
Znajdziemy wiele paraleli między sytuacją kobiet z rdzennych mniejszości językowych, jak i tych napływowych, m.in. postrzeganie kobiet jako strażniczek języka używanego w domu. Z podtrzymaniem języka i wielojęzycznym wychowaniem wiąże się jednak wiele wyzwań, które często przypadają w udziale kobietem.
W swojej książce Invisible work, Toshie Okita pisze o niewidzialnej pracy kobiet, które starają się wychować dwujęzycznie swoje dzieci. Okita przeprowadziła pogłębione wywiady z 28 Japonkami, których partnerami są Brytyjczycy i które mieszkają w Wielkie Brytanii. Badaczka zauważa, z iloma oczekiwaniami muszą się mierzyć te kobiety i jak ich praca emocjonalna nie zostaje dostrzeżona przez partnerów, ale także zwraca uwagę, jak badacze pomijają ten aspekt dwujęzycznego wychowania. Partnerzy tych kobiet postrzegali dwujęzyczne wychowanie jako naturalny proces i nie zauważali dylematów swoich partnerek. Z jednej strony kobiety chciały przekazać dziecku swój język, nauczyć je pisać i czytać, ale z drugiej strony nie chciały, aby dziecko miało braki w angielskim. Musiały zatem monitorować postępy w obu językach i kiedy zachodziła potrzeba – nawigować między chęcią podtrzymania swojego języka, a chęcią, aby dziecko nie miało problemów w szkole. Ponieważ o ile wielojęzyczność w szkole jest dzisiaj raczej promowana, a nawet oczekiwana jeśli chodzi o duże prestiżowe języki, to szkoły oczekują też, aby dziecko szybko nauczyło się pisać i czytać w języku większości, więc trzeba umiejętnie zarządzać czasem, by pracować nad kompetencjami w każdym z języków.
Oczywiście Okita wzięła na tapet tylko te sytuacje, w których kobieta posługuje się językiem mniejszości, ale na pewno można wysnuć z tych badań jeden generalny wniosek – że wychowanie wielojęzyczne to ogromna praca dla rodzica, która często nie zostaje dostrzeżona przez otoczenie. Jednak, jak zauważa autorka, opieka nad dzieckiem najczęściej przypada w udziale kobietom, a więc także to kobiety częściej są odpowiedzialne za rozwój językowy i to głównie ich praca.
Migracja wiąże się często z nauką języka większości, która może być zarówno wyzwalająca, jak i koszmarna. Kobiety dzięki przebywaniu w nowym kraju i posługiwaniu się innym językiem odcinają się od norm, które ograniczały je w ich kraju pochodzenia (Pavlenko, 2001), mamy zatem sytuację analogiczną do tej opisanej przez Gal i Constantinidou w kontekście języków mniejszości. Kursy integracyjne i językowe dla nowo przybyłych wydają się dobrym pomysłem i mogą pomóc stawiać pierwsze kroki w nowym miejscu – i z mojej perspektywy i perspektywy moich znajomych – pomagają znaleźć przyjaciół, którzy są w podobnej sytuacji. Mają jednak swoją ciemną stronę związaną z oczekiwaniami społeczeństwa goszczącego.
Językoznawczyni Ingrid Piller, swojej książce o różnorodności językowej i sprawiedliwości sprawiedliwości społecznej wskazuje, że od osób imigranckich oczekuje się szybkiej nauki języka potwierdzonego certyfikatem. Z tym tylko, że nauka języka nie odbywa się z dnia na dzień, kursy trwają kilka miesięcy, a umiejętności językowe uczących się i wynik egzaminu certyfikacyjnego jest wypadkową różnych czynników. Tym czynnikom przyjrzała się bliżej antropolożka Leonie Schulte, która w swojej dysertacji zwracała uwagę na to, jak infrastruktura kursów integracyjnych w Niemczech nie jest dostosowana do potrzeb osób imigranckich. Co więcej z perspektywy społeczeństwa goszczącego fakt, że osoby imigranckie nie opanowały języka wynika z ich lenistwa, co ilustruje niemiecka kampania z 2011 r. “Raus mit der Sprache”, która miała motywować do nauki języka większości. Zupełnie jakby dostęp do zasobów, edukacji i rynku pracy i tym samym presja finansowa nie były wystarczającą motywacją dla imigrantów i imigrantek. Co prawda i dla Piller, i dla Schulte płeć nie była głównym tematem analizy, jasno wynikło, że rola kobiet związana z opieką nad dzieckiem sprawia, że kobiety przerywają kursy językowe, zaczynają je od początku. I chociaż niemiecki plan integracji zakłada, w ile tygodni można osiągnąć poziom B1, to ten czas okazuje się często nieosiągalny ze względu na wszystkie obowiązki związane z byciem matką. Co więcej, Piller zwraca także uwagę, że w wielu krajach dziewczynki miały trudniejszy dostęp do formalnej edukacji, a tym samym też nie miały doświadczenia z testami. A polityki językowe bardzo lubią wszelkie testy. W Australii kobiety z Afganistanu i Sudanu, które w dzieciństwie miały utrudniony dostęp do edukacji, częściej nie zdawały egzaminu na australijskie obywatelstwo. Sytuacja uchodzących i imigrujących kobiet różni się od sytuacji mężczyzn, niestety kwestia płci to tylko jeden z wielu czynników, których polityki integracyjne nie biorą pod uwagę.

Niewidzialna praca?
To, do jakich ról jesteśmy socjalizowane i czego oczekuje od nas otoczenie wpływa na nasze praktyki językowe i doświadczenia związane z językiem. Oczywiście płeć nie jest jedynym czynnikiem, ale z moich obserwacji wynika, że jest często ignorowana. W moich badaniach to głównie kobiety są aktywistkami językowymi i byłam ciekawa, czy inne autorki_rzy mają podobne obserwacje. Niestety nawet w książkach poświęconych oddolnym organizacjom, które prowadzą dodatkowe zajęcia z języków mniejszości czy negocjują z podmiotami odpowiedzialnymi za politykę językową nie ma mowy o płci inicjatorów czy inicjatorek działań, a moim zdaniem jest to warte zaznaczenia. Gdybym w swojej pracy nie zdecydowała się na poruszenie kwestii płci, to praca tych kobiet przecież pozostałaby niedostrzeżona. Dodatkowo, jak już pewnie zauważyłyście_liście płeć w tych badaniach jest pojmowana raczej binarnie, tzn. to, jak mówią kobiety lub jakie mają doświadczenia związane z językiem jest zestawiane z praktykami językowymi mężczyzn i osoby niebinarne są pomijane.
Bibliografia:
Bull, T., Huss, L. & Lindgren, A. (2021). Language shift and language (re)vitalisation: the roles played by women and men in Northern Fenno-Scandia . Multilingua. https://doi.org/10.1515/multi-2021-0111
Chambers, J.K., & Trudgill, P. (2004). Dialectology (2nd ed.). Cambridge: Cambridge Textbooks in Linguistics.
Constantinidou, E. (1994). The ‚death’ of East Sutherland Gaelic: Death by women? In Burton, Pauline, Ketaki Kushari Dyson, and Shirley Ardener (eds.), Bilingual Women: Anthropological Approaches to Second-Language Use. Oxford/Providence: Berg, 111-127.
Cutler, Anne & Scott, Donia. (1990). Speaker sex and perceived apportionment of talk. Applied Psycholinguistics. 11. 253 – 272. 10.1017/S0142716400008882.
Gal, S. (1991). FOUR. Between Speech and Silence: The Problematics of Research on Language and Gender. In M. Leonardo (Ed.), Gender at the Crossroads of Knowledge: Feminist Anthropology in the Postmodern Era (pp. 175-203). Berkeley: University of California Press. https://doi.org/10.1525/9780520910355-007
Mendieta, E. (2017). The Role of Language in Accusations of Witchcraft in Sixteenth- and Seventeenth-Century Spain. International Journal of Society, Culture & Language, 5(2), 105-118.
Mehl, M. R.; Vazire, S.; Ramirez-Esparza, N.; Slatcher, R. B.; Pennebaker, J. W. (2007). Are Women Really More Talkative Than Men?. Science, 317(5834), 82–82. doi:10.1126/science.1139940
Okita, T. (2002). Invisible work: Bilingualism, language choice and childrearing in intermarried families. John Benjamins Publishing Company. https://doi.org/10.1075/impact.12
Pavlenko, A. (2001). “How am I to become a woman in an American vein?”: Transformations of gender performance in second language learning. In A. Pavlenko, A. Blackledge, I. Piller & M. Teutsch-Dwyer (Ed.), Multilingualism, Second Language Learning, and Gender (pp. 133-174). Berlin, New York: De Gruyter Mouton. https://doi.org/10.1515/9783110889406.133
Piller, I. (2016). Linguistic diversity and social justice: an introduction to applied sociolinguistics. Oxford University Press.
Romaine, S. (2003). Variation in Language and Gender. In J. Holmes & M. Meyerhoff (Eds.), The Handbook of Language and Gender (pp. 98–118). Blackwell Publishing Ltd. https://doi.org/10.1002/9780470756942.ch4
Schulte, L. (2021). Learning to integrate, waiting to belong: language, time and uncertainty among newcomers in Germany [PhD thesis]. University of Oxford.