o językach

Język jako towar. Co ma wspólnego hygge i niksen z komodyfikacją języka?

Na pewno w jakimś momencie swojego życia przeczytaliście ciekawostkę językową, że w jakimś języku istnieje jedno słowo, które oddaje jakiś abstrakcyjny koncept i nie ma swojego odpowiednika w języku polskim czy angielskim. Kiedyś takie informacje mnie interesowały, teraz już mniej, bo wiem, że i tak nie zapamiętam tego słowa. Dodatkowo językoznawczyni we mnie się frustruje, bo często te słowa są wyrwane z kontkestu, nie ma przykładu użycia, itp. Z drugiej strony uwrażliwiają na różnice między językami czy wskazują na jakieś kulturowe niuanse. Jeśli ktoś lubi takie ciekawoski, może wysłać nawet pocztówkę z takim słowem:

Lub kupić ładnie ilustrowaną książkę. (Kupiłam ją z myślą o wielojęzycznych uczniach, ale nie miałam możliwości jej wykorzystać)

Natomiast co przykuło moją uwagę, to zestaw takich książek: 

Oraz nagłówki w internecie:

W ostatnim czasie powstało zbyt dużo lifestylowych książek, by nie zauważyć wykorzystania tych unikalnych dla jakiegoś języka słów. Zastanawiałam się, czy ktoś przyjrzał sie temu zjawisku od strony językoznawczej. Nie znalazłam nic. Nie wiedziałam, jak ugryźć ten temat, ponieważ nie znam żadnego języka skandynawskiego ani japońskiego czy koreańskiego, natomiast wydaje mi się, że trend przekracza granice państw. Moim zdaniem wpisuje się w coś, co nazywane jest  “commodification of the language” czyli utowarowieniem/komodyfikacją języka.

Komodyfikacja języka

To, że języki czy znajomość języków traktowane są jako zasoby ekonomiczne to nie jest szczególnie odkrywcza kwestia. Zapewne wiele czytelniczek wykorzystuje w swojej pracy znajomość kilku języków, ja sama nie dostałabym pracy na uniwersytecie, gdybym nie znała polskiego, czeskiego i angielskiego. Niemniej badacze zajmujący się komodyfikacją języka zwracają uwagę na kilka przeogromnie istotnych kwestii. Jedną z nich jest fakt, że wartość ekonomiczną mają ustandaryzowane duże języki, głównie europejskie. Dodatkową kwestią jest uznawanie jakichś odmian języka za lepsze, tj. użytkowniczka języka angielskiego, która urodziła się i mieszka w Wielkiej Brytanii, jest uznawana za lepszą native speakerkę niż mieszkanka państwa skolonizowanego przez brytyjczyków, gdzie angielski wciąż jest językiem urzędowym. Ta nierówność językowa jest szalenie istotnym i złożonym tematem, ja jednak chciałabym zająć się drugim istotnym obszarem, czyli turystyką. Z jednej strony możemy przypatrywać się, jak turystyka wpływa na zapotrzebowanie na naukę języków, przykładowo jeśli turyści z Niemiec szczególnie upodobali sobie jedną z hiszpańskich wysp, to można oczekiwać, że ludzie z branży turystycznej dostosują się do języka swoich klientów. Z drugiej strony języki mieszkańców turystycznych miejsc również można utowarowić. Jedziemy dajmy na to na Kaszuby i widzimy znaki z językiem kaszubskim, rodzinie wysyłamy kartkę, na której widnieje napis po kaszubsku. W związku z tym, że kaszubski jest ograniczony do niewielkiego obszaru Polski, stanowi swego rodzaju atrakcję turystyczną samą w sobie. Uautentycznia turystyczne doświadczenia: odwiedziliśmy jakieś miejsce i nauczyliśmy się kilku słówek w danym języku, możemy sobie nawet kupić pamiątkę. Wydaje mi się, że autentyczność czy imitacja autentyczności to słowo klucz, jeśli chodzi o sukces marketingowy poradników lifestylowych. 

Używanie pojedynczych słów z języka społeczności X, które przedstawiają ważny koncept dla tej społeczności daje nam namiastkę autentyczności. To słowo jest prezentowane jako nieprzetłumaczalne na inne języki (najczęściej angielski), oznacza abstrakcyjne pojęcia i przedstawiane jest jako coś bardzo unikalnego dla danej kultury. To obce słowo na okładce zaprasza do poznania jakiegoś obcego konceptu danej społeczności i legitymizuje jego autentyczność. Inaczej przecież brzmi “Lagom. Szwedzka sztuka szczęścia” a inaczej “Umiarkowanie. Szwedzka sztuka szczęścia”.

Faktem natomiast jest, że część słów na okładkach oddaje abstrakcyjne pojęcia, które często nie mają odpowiedników 1:1 w naszym języku, ale to cecha charakterystyczna abstrakcyjnych pojęć – są często nieprzetłumaczalne ale wytłumaczalne. Druga sprawa słowa te są przedstawiane jako “sztuka” lub “koncept” charakterystyczny dla danej społeczności. Na podstawie artykułów, które przeczytałam, nie mogę stwierdzić, że rzeczywiście chodzi o sztukę, ale hygge, lagom oraz sisu to koncepty zakorzenione odpowiednio w kulturze duńskiej, szwedzkiej czy fińskiej. Nie zmienia to faktu, że w oderwaniu od swojego kontekstu kulturowego, w nagłówkach Vogue’a trochę zmieniają sens. Dotarłam do dwóch artykułów naukowych, które z leksykograficznego punktu widzenia mówią o duńskim hygge i fińskim sisu.

Hygge po duńsku i w innych językach

Po researchu na temat hygge mam wrażenie, że powiedziano już wszystko i zaproponowano kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt definicji. Sporo jest artykułów lifestylowych tłumaczących to jako poczucie komfortu i sporo jest artykułów prześmiewczych, które są naturalną reakcją na wszędobylskie hygge. Według Carsten Levisen (2013:80) hygge i jego derywaty są w istocie kluczowym konceptem kulturalnym duńskiej kultury. Autorka śledzi historię tego słowa oraz przymiotników i czasowników utworzonych od niego i wskazuje na pola semantyczne, w których się pojawiało i pojawia, tym samym wskazując, że pojęcie hygge jest zakorzenione w duńskiej społeczności, pisze, że kulturowa konfiguracja hygge zapewnia wgląd w duńską społeczność i jej wartości oraz w duńskie skrypty kulturowe, w szczególności poznania społecznego i komunikowania się*. [Levisen, 2013:114; tłumaczenie moje]

Niemniej sukces marketingowy pięknie wydanych książek o hygge sprawił, że słowo to zaczęło funkcjonować w oderwaniu od duńskiego kontekstu i podejrzewam, że dla wielu osób hygge kojarzy się z kocem, przytulnością i świeczkami (co po lekturze rozdziału z książki Levisen nie jest wcale głupim skojarzeniem). Z tym tylko, że to jest dość jednowymiarowe hygge zaadaptowane na potrzeby reklamowe. Tak się składa, że po przeczytaniu fragmentu książki Levisen poświęconej semantycznej i kulturowej analizie hygge zaczęłam przeglądać publicystykę. Charlotte Higgins w artykule The hygge conspiracy również powołuje się na książkę Levisen, dziennikarka miała nawet okazję porozmawiać z językoznawczynią, która podaje też mniej przytulne znaczenia hygge. Hygge ma coś w sobie z gnuśności (zatrzymajmy się na chwilę nad pięknem słowa gnuśność) i jak wskazuje Higgins, bywa ekskluzywne i funkcjonuje dobrze, jeśli nic obcego nie zaburza dobrej, przytulnej atmosfery domowego zacisza.

Sisu według Finów

Hygge jest zatem wielowarstwowe, ale to nie jest zaskakujące, bo każde abstrakcyjne pojęcie takie jest. Podobnie jest również z fińskim sisu, które na polskim rynku wydawniczym zostało zaprezentowane jako hartowanie ciała i ducha, odwaga. Autorka badania dotyczącego sisu, Emilia Lahti, przyznane, że kiedy w 2012 zaczęła interesować się tematem sisu, odkryła, że znaczenie tego pojęcia było zupełnie nieprzebadane. Postanowiła wypełnić tę lukę i przeprowadziła jakościowe badanie, w którym wzięło udział 1208 respondentek i respondentów, z czego 95% określiło się jako Finowie i Finki. Analiza badaczki pozwala naszkicować trzy główne części składowe sisu. Po pierwsze to jest olbrzymia wytrzymałość, która sprawia, że jesteśmy w stanie przetrwać przeciwności losu, po drugie – nastawienie do działania, a po trzecie ukryta siła. Sisu etymologicznie wywodzi się ze słowa „trzewia” i początkowo nie miało pozytywnego wydźwięku; współcześnie dominuje pozytywne ujęcie, natomiast respondenci badania na pytanie, czy sisu jest zawsze pozytywne, zauważali, że za dużo sisu może wyrządzić sobie i innym krzywdę przez np. zbytnie zafiksowanie się na celach, respondenci kojarzyli też sisu z brakiem kreatywności oraz arogancją. Niemniej większość uczestników badania chciałoby rozwijać w sobie sisu. Niestety badaczka nie umiejscawia jednak tego pojęcia w fińskiej kulturze, zresztą to nie był cel jej badania, naszkicowała natomiast główne komponenty znaczeniowe.

Sukces marketingowy sisu jest zapewne mniejszy od hygge, nie zostało tak oderwane od kulturowego kontekstu. Wydaje mi się, że żadne z tych słów nie funkcjonowało w polszczyźnie w oderwaniu od książek czy artykułów w czasopismach, to znaczy nie słyszałam i nie widziałam reklam, że coś jest bardzo „hygge”, z kolei w języku angielskim to słowo weszło do Oxford Dictionary, poza tym według artykułu Higgins, hygge można było określić wiele rzeczy – od wypieków po dodatki do domu.

Jak Vogue spopularyzował lagom i niksen

W 2017 roku nagłówek Vogue’a mówił nam, żebyśmy zapomnieli o hygge, ponieważ rok 2017 będzie pod znakiem lagom. Nie udało mi się znaleźć żadnego kulturowo-językowego artykułu dotyczącego szwedzkiego lagom, natomiast już kilka nagłówków w Google Scholar sugeruje, że lagom to dość istotne pojęcie – o lagom dyskutuje się w kontekście kultury uniwersyteckiej w Szwecji czy wyborów parlamentarnych. W tych artykułach lagom jest tłumaczone jako „w sam raz” i wskazuje, na brak odstępstw od normy. Nie wątpię, że lagom jest zakorzenione w szwedzkiej kulturze, ostatecznie dopatrują się również tego badacze zajmujący się szwedzką tożsamością (Eriksson et al 2020:165), niemniej w oderwaniu od szwedzkiej kultury stał się lifestyloweym trendem i podobnie jak wszechobecne hygge spotkał się z krytyką. Richard Orange zwraca uwagę, że Szwedzi wcale niejednoznacznie uznają pozytywny wydźwięk lagom, ale tego autorzy działów lifestyle już nie powiedzą. W kampaniach reklamujących książki o lagom często się nawiązuje do hygge – właściwie każdy następny poradnik nawiązuje do „duńskiej sztuki szczęścia”.

Docieramy do niksen i tutaj właściwie nie wiem, co się zadziało. W 2019 roku Time a zaraz potem brytyjski Vogue napisali o niderlandzkim słowie niksen jako o kolejnym następcy hygge i lagom, autorzy artykułu w The Time powołują się na wypowiedź jakiegoś coacha i znanego socjologa, badacza szczęścia, Ruuta Veenhovena. Veenhoven jest przywoływany zresztą też w Vogue’u i każdym następnym artykule poświęconym temu słowu. Socjolog rzeczywiście zajmuje się szczęściem i można obejrzeć sobie jego TedTalki, ale nigdzie nie znalazłam żadnego szczegółowego opracowania dotyczącego niksen. Wygląda na to, że po prostu redakcje zapytały, co to słowo oznacza, a ten im odpowiedział. W efekcie powstały książki i setki tysięcy artykułów o niderlandzkiej sztuce nierobienia niczego. Nie udało mi się znaleźć żadnych informacji, jakoby niksen, czyli nicnierobienie, było szczególnie zakorzenione w niderlandzkiej kulturze, trudno też powiedzieć, by było szczególnie ciężko przetłumaczalne. Z pomocą mi przyszła koleżanka (Agata Troost, dziękuję!), która potwierdziła, że niksen to słowo, ale ciężko mówić o koncepcie. Mam wrażenie, że o ile hygge, lagom czy sisu to rzeczywiście coś istotnego w kulturze odpowiednich państw, o tyle ‘sztuka’ niksen jest tworem marketingowym. 

Lifestyle, orientalizm i uproszczenia

Oprócz wyżej wymienionych słów-konceptów-tytułów książek natknęłam się również na Hvile. jak norweska sztuka leniuchowania uratuje nam życie (książka jest dostępna tylko po norwesku i po polsku) oraz Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku. Obok książek przedstawiające słowa ze Północnej Europy, a najczęściej Skandynawii, są książki mówiące o japońskich czy koreańskich sztukach czegoś, czyli japońskim ikigai i koreańskim nunchi. Zastanawiające jest, dlaczego takie lifestylowe książki zazwyczaj ograniczają się do tych dwóch kręgów kulturowych. O Azji Wschodniej, ikigai i nunchi wyczerpująco mówiła Karolina Bednarz w podcaście Tajfunowe przypisy, obnażając orientalizm obecny w tych książkach. Jasne jest, że sporo osób w Europie nie zna tych języków i trudno, by rozumieli niuanse z nimi związane, ale trochę inaczej jest w przypadku tych poradników opisujących Skandynawię. Moja intuicja podpowiada mi, że chodzi w tym wypadku o potrzebę odcięcia się od świata zewnętrznego i pielęgnowaniu własnego ogródka, które może polegać na leniuchowaniu lub kolekcjonowaniu świec i chodzeniu w stylowych skarpetkach. 

Nie zniechęcam do nie czytania tych poradników. O ile te książki o japońskich i koreańskich sztukach życia wpisują się w orientalne spojrzenie na Azję Wschodnią, to trudno mi powiedzieć, by skandynawskie mogły wyrządzić jakąś krzywdę tej kulturze. Na pewno warto mieć świadomość, że nagłówki pism lifestylowych upraszczają znaczenia duńskich czy szwedzkich konceptów. Dobrym tego przykładem jest hygge, które od wielowarstowego duńskiego konceptu stało się też słowem określającycm jakiś lifestylowy trend, a dowodem tego są wszystkie nagłówki w stylu lagom to nowe hygge czy ikigai to japońskie hygge.

Na zakończenie

Obce słowo w tytule książki uautentycznia jej przekaz, sugeruje, że coś rzeczywiście jest nieprzetłumaczalne i charakterystyczne tylko dla społeczności mówięcej tym językiem. W przypadku części tych słów rzeczywiście chodzi o koncepty zakorzenione w jakiejś kulturze, natomiast lifestylowe nagłówki zdecydowanie je upraszczają. Sam trend jest dla mnie ciekawy, bo pokazuje, jak użycie języka wpływa na autentyczność czegoś, a na podstawie duńskiego hygge możemy obserwować, jak słowo zakorzeniło się w języku angielskim i ma na jego gruncie truchę inne znaczenie. 

____________

*… culture-specific semantic configuration in hygge provides a window on Danish sociality and social values and how hygge relates to Danish cultural scripts, in particular, scripts of social cognition, communicative style and sensation.

Literatura:

Karolina Bednarz, 2020, Tajfunowe przypisy – odcinek 2. Czy ikigai to faktycznie japońska recepta na szczęście? [dostęp: https://tajfuny.pl/2020/11/10/tajfunowe-przypisy-odcinek-2/%5D

Py Liv Eriksson , Kate C. McLean & Ann Frisén (2020) Ta Det Onda Med Det Goda (Accepting the Bad that Comes with the Good) – A Cultural Framework for Identity Narratives of Difficult Experiences in Sweden, Identity, 20:3, 157-169, DOI:10.1080/15283488.2020.1781636

Hellström A., Tawat M. (2020) Trouble in the Homeland: How Cultural Identity and Welfare Politics Merge in Contemporary Danish and Swedish Politics. In: Norocel O., Hellström A., Jørgensen M. (eds) Nostalgia and Hope: Intersections between Politics of Culture, Welfare, and Migration in Europe. IMISCOE Research Series. Springer, Cham. https://doi.org/10.1007/978-3-030-41694-2_2

Monca Heller (2010) The commodification of the language, Annu. Rev. Anthropol. 39 (pp.101–114), DOI: 10.1146/annurev.anthro.012809.104951

Lahti, E., (2019). Embodied fortitude: An introduction to the Finnish construct of sisu. International Journal of Wellbeing, 9(1), 61-82. doi:10.5502/ijw.v9i1.672 

Carsten Levisen (2013) Cultural Semantics and Social Cognition. A Case Study on the Danish Universe of Meaning In: Trends in Linguistics. Studies and Monographs [TiLSM], De Gruyter Mouton 2013, DOI: https://doi.org/10.1515/9783110294651

Prasa:

https://www.vogue.co.uk/article/what-is-niksen-do-nothing-trend-dutch

https://www.vogue.com/article/hygge-trend-lagom-2017

https://time.com/5622094/what-is-niksen/

https://www.theguardian.com/commentisfree/2017/feb/06/lagom-sweden-hygge-lifestyle-trends

https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2016/nov/22/hygge-conspiracy-denmark-cosiness-trend

2 myśli w temacie “Język jako towar. Co ma wspólnego hygge i niksen z komodyfikacją języka?”

Dodaj komentarz