Na co dzień pracuję z korpusami językowymi. To narzędzia zawierające kilka tysięcy tekstów, można tam wyszukiwać słowa, frazy, formy gramatyczne. Służą do ilościowych analiz, pozwalają prześledzić zmiany i oddają stan języka.
Narodowy Korpus Języka Polskiego (NKJP) ma funkcję wyszukiwania kolokacji. Kolokacje w lingwistyce korpusowej to połączenie wyrazowe, które ma sens, tzn. kolokacją nie jest np. “głupi jak”, ale już “głupi jak but” tak. Kolokator NKJP umożliwia wyszukiwanie kilkunastu najczęstszych kolokacji.
Aktywistki_ści podkreślają, że w przypadku aborcji przegrywamy wojnę o język. Na zdjęciu znajdziecie potwierdzenie, że mają rację. Chociaż współczesne słowniki (sprawdziłam WSJP i ISJP) podają neutralne definicje aborcji – “zabieg przerywania ciąży” to, jak “aborcja” funkcjonuje w języku polskim, jest dalekie od neutralności.

NKJP zawiera teksty opublikowane do 2010 r. i z tego co mi wiadomo nie przewiduje się by go aktualizowano.
Spodziewałam się “morderstwa” i “zła”, bo takim językiem posługują się osoby anti-choice, nawet ta “eutanazja” mnie specjalnie nie zaskakuje. „Przerywanie” jako synonim do aborcji też jest całkiem uzasadnione. Najbardziej mnie razi wszystko związane z “dopuszczalnym” i “dopuścić”. Bo to są słowa, które nie są tak naładowane, jak jak te poprzednie, niemniej kształtują rzeczywistość. Wiecie czego się dopuszczamy? Według słownika WSJP PWN “dopuszczać się” oznacza “zrobić coś złego”, a “dopuszczalny” oznacza coś dozwolonego pod jakimś warunkiem. I tak decyzja kobiety jest zawsze warunkowana, nigdy do końca jej.
Hasło „aborcja” można też przeanazliować samemu. Wystarczy w wyszukiwarkę IPI PAN wpisać [base=”aborcja”]. Oto, co nam się tam pojawi:

Po wcześniejszym sprawdzeniu kolokacji, nie zaskoczyło mnie, co pokazuje korpus. Prześledziłam kilkaset przykładów i mam w sumie jedno ciekawe spostrzeżenie – „aborcja” często pojawia się w zdaniach z przeczeniem oraz z czasownikami oznaczającymi mówienie typu „Nikt już nie mówi o aborcji” lub „I nie wspominał o aborcji” czy „(…) nie widzi potrzeby zabierania głosu w sprawie aborcji”. Moje pierwsze skojarzenie jest takie, że aborcja wygląda na coś tabuizowanego.
Jestem przekonana, że możemy odzyskać język, że w bardziej aktualnym korpusie obok “aborcji” będzie “płód”, a nie “morderstwo” i “dziecko”. Wiemy, jak język potrafi nas kształtować, więc planujmy ten język świadomie. Jak to zrobić pisze Inkluzywna Mowa na swoim facebooku, a o planowaniu języka pisałam już tutaj.
PS.
W Słowniku Doroszewskiego i w Słowniku Warszawskiem nie znalazłam słowa “aborcja”, w “Piekle kobiet” Boy-Żeleński pisze o “przerywaniu ciąży”. Jestem ciekawa. kiedy “aborcja” się pojawiła w polszczyźnie i jakie były jej pierwsze definicje.
Pamiętaj, że nigdy nie jesteś sama. Pomoc możesz uzyskać tutaj.