Przespałam fakt, że 17 października obchodziliśmy polonijny dzień dwujęzyczności, a to świetna okazja, żeby poświętować i sobie zjeść dobre ciasto. Jestem polonijną nauczycielką trochę w stanie spoczynku z powodu pandemii, zresztą nauczenie nie było moim głównym zajęciem, ale zajmuje się nauczaniem polonijnym w moim doktoracie i jest parę kwestii, które zasługują na uwagę.

Bo wiecie, ten dzień jest świętem osób, które posługują się polskim jako dziedziczonym, i najczęściej są drugim albo i trzecim (a czasem dalszym) pokoleniem migrantów, dla których polski był głównym językiem. Nauka języka dziedziczonego jest czymś pomiędzy normalną nauką literatury i gramatyki a nauką języka obcego. I to bycie pomiędzy sprawia, że ciężko o materiały dostosowane do uczniów. Poza tym języka dziedziczonego uczy się często przez pryzmat języka większości i dzieci w Wielkiej Brytanii nie będą miały problemów z rozróżnieniem “s” i “z” jak dzieci w Niemczech czy Austrii.
Jest jedna rzecz, z którą nie mogę się pogodzić. Polacy migrowali i migrują, językiem polskim posługują się ludzie urodzeni w różnych zakątkach świata. Mój kolega z Moskwy wybrał się kiedyś pociągiem na Syberię, by przebadać polski dialekt używany przez potomków zesłańców. Polszczyzna jest tak bogata i różnorodna, a ja musiałam studiować polonistykę i jeszcze iść na doktorat, żeby się o tym dowiedzieć.
Mam wrażenie, że w dyskursie publicznym w Polsce strasznie mało poświęca się miejsca językowi, a kiedy w mainstreamowych mediach pojawia się jakiś materiał, to dotyczy poprawności i standardowej polszczyzny. Gwary i dialekty w Polsce to raczej taka ciekawostka, nie mówiąc już o dialektach czy socjolektach polonijnych. Cieszę się, że w mediach słyszymy polski Joanny Krupy, Kasi Meciński czy Ewy Farnej, ale marzy mi się, żeby wysiłek ludzi, którzy podtrzymują polski został bardziej dostrzeżony. Bo to jest ogromna praca rodziców, nauczycieli, a przede wszystkim samych użytkowników języka dziedziczonego.
Polonijny dzień dwujęzyczności obchodzimy od całkiem niedawna, bo od 2015 roku. Cieszę się, że jest! Pomyślcie ciepło o dzieciakach, które po szkole lub w weekend uczą się ortografii i czytają legendy o Warsie i Sawie, o rodzicach, którzy konsekwentnie mówią do swoich dzieci po polsku i często sami organizują te lekcje.
Strona internetowa wydarzenia: http://www.polishbilingualday.com