Po tetralogii neapolitańskiej i „Czasie porzucenia” sięgnęłam po „Zakłamane życie dorosłych”. Wyobrażam sobie, że autorka ma na stole wielką planszę z postaciami ze wszystkich powieści i pisząc książkę wybiera sobie, z czyjej perspektywy napisze opowieść, a kto znajdzie się na drugim planie.
Tym razem narratorką jest Giovanna, którą poznajemy jako posłuszne dziecko z dobrej neapolitańskiej rodziny, wraz z nią dojrzewamy i odkrywamy tytułowy zakłamany świat dorosłych. Główna bohaterka przepracowuje zmiany w swoim ciele i w swoim otoczeniu, doskonale rozumiemy jej motywacje i cały proces odseparowywania się od dzieciństwa i rodziców, a dodatkowo wraz z jej dojrzewaniem zmienia się język, którego używa. Jestem bardzo ciekawa wrażenia osób, które czytały tę książkę w oryginale, bo w polskiej wersji otrzymujemy informacje, że ktoś coś powiedział w dialekcie lub naprzemiennie używał włoskiego i dialektu, ale oczywiście ciężko oddać sam dialekt w przekładzie. Niemniej na języku się nie zawiodłam, podobnie zresztą jak w przypadku „Czasu porzucenia”. Język jest zróżnicowany, choć miejscami te różnice są bardziej dopowiedziane niż oddane w dialogach.
Trudno się nie doszukiwać podobieństw między dwoma pierwszymi tomami tetralogii a tą książką, bo i tutaj historię spaja totemiczny przedmiot (w tej powieści bransoletka, w tetralogii buty zaprojektowane przez Lilę), i tutaj ogromną rolę odgrywają dyskusje, których uczoność jest podkreślana. Mimo że narratorka te dysputy najczęściej streszcza, umiejętnie buduje napięcie między rozmówcami. Nie można ominąć wątku awansu społecznego i zestawienia biednej i bogatej dzielnicy Neapolu.
Chciałabym zobaczyć, jak autorka pisze bohaterki i bohaterów, bo repertuar postaci jest szeroki, ale żadna z nich nie jest zbędna, do każdej w którymś momencie wracamy. Ucieszyło mnie, że na końcu ważną rolę odgrywa Ida, młodsza siostra przyjaciółki Giovanny, której zwierzenia stanowią klamrę opowieści. Trochę zdezorientowało mnie otwarte zakończenie, ale tli się we mnie nadzieja, że może to nie koniec historii i autorka do niej jeszcze powróci.
Otwierając kolejną książkę Ferrante mam wrażenie, że wchodzę w świat już dobrze znany, jakby autorka tworzyła swoje uniwersum. Mogę doszukiwać się podobieństw między bohaterami i wątkami, niemniej za każdym razem dostaję nową historię, z dobrze skonstruowanymi postaciami.